Hiszpanskie swieta

Fes - Melilla - Malaga - Sewilla

W czwartek rano bez wiekszych problemow udalo sie nam przekroczyc granice marokansko-hiszpanska. Tylko zdaje sie straznik graniczny nie wiedzial, ze Polska nalezy do Uni Europejskiej, poniewaz wbil nam do paszportow pieczatke wjazdowa (czego nie powinien byl zrobic). Zatem apel do wszystkich straznikow granicznych na calym swiecie: Polska lezy w Europie!

Po hiszpanskiej stronie, po zrobieniu paru krokow, poczulismy sie jak w innym swiecie. Nagle pojawily sie: proste krawezniki, kosze na smiecie, a kierowcy pojazdow, zatrzymywali sie, kiedy chcielismy przejsc na druga strone ulicy.

Z samego rana udalismy sie do portu i kupilismy bilety na nocny prom do Malagi (to juz w Europie). Mielismy caly dzien na zwiedzanie miasta.

Bardzo ciekawa przygoda spotkala nas w tapas barze. Do malego piwa dostalismy gratis przekaske. Kelner nie chcial od nas przyjac napiwku, a na odchodne poczestowal nas likierem.

Po poludniu zrozumielismy tez, co to znaczy swieta po hiszpansku. Przez caly Wielki Tydzien organizowane sa procesje, z figurami przedstawiajacymi sceny z ostatnich dni Jezusa. Polega to na tym, ze wynosi sie z kosciolow rzezby, stawia na pieknie zdobionych platformach i obnosi pò miescie. W orszaku biora udzial rowniez patnicy (w kapturach), kobiety ubrane na czarno (wygladaja jak placzki) i wszyscy pozostali parafianie. Na poczatku myslelismy, ze jest to jedna procesja w miescie. Jakiez bylo nasze zdumienie, kiedy pozniej w drodze na prom natknelismy sie na druga, a potem na trzecia taka procesje. Wszystkie byly rownie olsniewajace, zachwycaly przepychem i bogactwem.

Podroz przez Morze Srodziemne byla ciekawym doswiedczeniem. Kasia po raz pierwszy plynela tak duzym statkiem. Cala noc przespalismy jak zabici.

W piatek rano zlapalismy pociag do Sewilli, ktore jechal predkoscia do 150 km/h. Mozecie sobie wyobrazic kibla jadacego tak szybko na trasie Zalesie Gorne - Warszawa Srodmiescie? Nie? Ja tez nie, bo to zdaje sie byc niemozliwe, na moje oko rozpadly sie jeszce przed Piasecznem (pozdrowienia dla Martyny, Magdy i Taty :). Jakby tego bylo malo, w Hiszpani sa pociagi Ave, ktore osiagaja 250 km/h.

Teraz jestesmy w Sewilli u naszego znajomego Jose Luisa. Wreszcie mozemy poczuc sie troche jak w domu, a nie jak w hostelu. Tutaj procesje to prawdziwe szalenstwo. Poszczegolne parafie rywalizuja, ktora zorganizuje najlepsza. Caly dzien trawa transmisje w telewizji i w internecie. Na tydzien przed wydawany jest specjalny przewodnik, a lokalna prasa pisze tylko o tym. Ludzie przez caly czas biegaja od jednej procesji do drugiej. Widowisko jest slynne na calym swiecie, a miejsca w hotelach na dlugo przed Wielkim Tygodniem.

Poki co zdjecia tylko z Melilli, Sewille uzupelnimy pozniej.

Tymczasem chcemy zlozyc wszystkim czytelnikom bloga, a zwlaszcza naszym rodzinom najserdeczniejsze zyczenia. Swieta w Andaluzji sa niesamotie i niepowtarzalne. Tesknimy jednak za Wami i naszym polskim Triduum: ze swieczeniem pokarmow, wigilia paschalna, rezurekcja, sniadaniem wielkanocnym itp. Wesolych, cieplych i rodzinnych swiat.

2 komentarze:

  1. wesołych świąt :)
    korzystajcie, bo na południu Hiszpanii tapas gratis do piwa jest ponoć rzeczą normalną

    OdpowiedzUsuń
  2. Wielkanoc to czas otuchy i nadziei.
    Czas odradzania się wiary w siłę Chrystusa
    i drugiego człowieka.
    Życzymy Wam, aby te Święta Wielkanocne, choć z dala od najbliższych
    przyniosły radość oraz wzajemną życzliwość.
    By stały się źródłem wzmacniania ducha.
    Niech Zmartwychwstanie, które niesie odrodzenie
    napełni Was pokojem i wiarą,
    niech da siłę w pokonywaniu trudności, które napotykacie podczas poznawania Świata
    i pozwoli z ufnością patrzeć w przyszłość..

    życzą: M.A.A.P Banach

    OdpowiedzUsuń