Obledny Marakesz

Marakesz (od bazaru do bazaru)

Po napisaniu wczorajszego posta udalismy sie prosto na arabski souk (czyli po turecku na bazar)... i wciagnelo to nas jak ogladanie Brzyduli, albo innego Tanca z gwiazdami.

Stracilismy poczucie czasu, ale nie pieniadze (0:1 dla nas). Przebieralismy torby, chustki, bransoletki, kolczyki i targowalismy sie, doprowadzajac tym samym sprzedajacych do bialej goraczki. Nic nie kupilismy, ale juz znamy zakres cen i wiemy czego chcemy. Dla Araba nie ma nic lepszego niz niepewny i zdezorientowany bialy klient.

Kilka dodatkowych rad, jak byscie znalezli sie na souku w Kairze lub innym Stambule:
1. ustalcie co chcecie i ile mozecie przeznaczyc kasy,
2. zastanowcie sie czy ta rzecz przyda sie do czegokolwiek lub czy ucieszy kogos komu kupujecie prezent (bazary pelne sa blyskotek ktore ladnie wygladaja tu, ale niekoniecznie w polskiej kuchni lub szafie),
3. nigdy nie przyznawajcie sie ze jestescie tu po raz pierwszy,
4. rozejrzyjcie sie dobrze i porownajcie ceny,
5. badzcie pewni siebie (i swojej ceny) az do przesady,
6. piec razy obejrzyjcie towar z kazdej strony (jak Kasia, ktora szuka dziur w chustkach pod swiatlo przez 34 minuty)

OK, ciekawe czy my dzis sie zastosujemy do powyzszych rad - zaraz ruszamy KUPOWAC.

Co do obledu wspomnianego w tytule. Rozpoczyna sie on na glownym placu (Djemmma el-Fna) po zmierzchu. Jest to prawdziwe przedstawienie: wystepuja tancerze, aktorzy, czarodzieje, akrobaci itp. Mozna tez wylowic butelke coca-coli albo zagrac w mini-golfa. Wszystko w rytmie oszalamiajacej muzyki. Istne szalenstwo!

4 komentarze:

  1. Serdeczne pozdrowienia, nie szalejcie z zakupami. Super zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekaw jest Waszej opini nt. czy Maroko jest skażone przez turystykę? Albo inaczej: na ile jest autentyczne?
    W sumie to byłby dobry temat na magisterkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz Roman, zależy gdzie pojedziesz, najlepszym wyznacznikiem są dzieci. Jak jest miejsce nie turystyczne dziecko do Ciebie podchodzi zaciekawione, im więcej turystów tym o więcej dzieci proszą. Zaczyna się od cukierka i długopisu, potem 1 dirham, potem 10, w najgorszych miejscach dzieci zmieniają walutę na euro albo dolary.
    Dlatego NIE DAWAJCIE NIC DZIECIOM! Nawet cukierka i długopisu, bo potem dziecko zacznie przynosic co domu więcej pieniędzy niż ojciec, a to się równa wielkiej dysfunkcji i tak zwanej patologii

    OdpowiedzUsuń
  4. hmm...Biejat, to też jest dobry temat na magisterkę:) Ale masz całkowitą rację - to dobry wyznacznik fajnego miejsca.

    OdpowiedzUsuń